Dlaczego sztuka nie znosi komercji?

Na czym polega niechęć ludzi sztuki do jej komercjalizacji? Dlaczego galerzyści, marszandzi oraz artyści brzydzą się słowem „sprzedaż”?

Co ciekawe nie wynika to ze snobizmu, czy kapryśnego dziwactwa. Poznając głębiej świat sztuki, można dojść do wniosku, że to właśnie ten charakterystyczny rozdźwięk między sztuką, a sprzedażą sprawia, że jest on tak wciągający, tajemniczy i intrygujący. Mało bowiem na tym świecie jest rzeczy i środowisk, w których poszukuje się czegoś innego niż zysków. Oczywiście i ten obszar, czyli sztuka jako taka, podlega ogólnym zasadom rynku. Sam efekt twórczości artystów jest sprzedawany i to niejednokrotnie bardzo agresywnie. A sprzedażą tą rządzi oczywiście zasada podaży i popytu. Rynek sztuki nie jest też odporny na zawirowania społeczne i kryzysy.

Tadeusz Kantor, Multipart

SACRUM I PROFANUM

Trzeba otwarcie przyznać, że na rynku sztuki czynniki ekonomiczne i pozaekonomiczne mieszają się. Podział na sacrum (sztukę) i profanum (pieniądze) są stałym elementem obrazu tegoż rynku. Istnieje jednak w sztuce zjawisko, które oddziela ją grubą linią od samej sprzedaży. Jest nim akt tworzenia. Jest on fenomenalnym procesem ideowym, zupełnie oddzielonym od traktowania dzieła jako towaru. W wielkim skrócie, sztuka może być intelektualnym zapisem emocji, przeżyć, epoki, ale też wyrazem buntu czy sprzeciwu. Mamy więc do czynienia z ekspresją artystyczną, która może przetrwać dekady i wywierać swoisty wpływ na odbiorców danej sztuki. Ludzie sztuki bardzo często zajmują się nią z przyczyn pozaekonomicznych. Choć wiąże się ona często z pieniędzmi, a w niektórych wypadkach nawet z wielką fortuną, to jednak nie jest ona podstawą działań miłośników sztuki. Wielokrotnie zdarza się, że właściciele galerii "dokładają do biznesu", zamiast czerpać zyski. Zacytuję tu jednego z nowojorskich handlarzy sztuką, który miał powiedzieć, że

"być może prędzej przyjdzie ci umrzeć niż sprzedać obiekt".

Są więc w handlu sztuką pewne ekstrema. O rekordach wszyscy słyszymy, ale pamiętajmy też o wielu genialnych nieodkrytych artystach, których obrazy zalegają w magazynach galerii nieraz dziesiątki lat. Dlaczego więc to robią?

MIEĆ CZY BYĆ

W kuluarach powstawania sztuki często zawiązują się silne więzi międzyludzkie, powstają relacje, oparte na zaufaniu, a nie tylko na finansach. Gdyby więc wpisać dobrą sztukę do kategorii mieć czy być, zdecydowanie zalicza się do tej drugiej. Kiedy artysta angażujący się proces twórczy w pełni walczy o to, aby BYĆ obecnym „tu i teraz”, najczęściej osiąga wyższy artystyczny poziom od tych, którzy uganiają się za atencją w świecie komercyjnym. Doskonale zdają sobie sprawę z tego właściciele galerii. Poszukują więc wyjątkowych artystów. Następnie promują ich w taki sposób, aby przyczynić się do rozwoju kultury. Poszerzają więc w pewien sposób horyzonty artystyczne w kraju i za granicą.

Na rynku sztuki są również momenty, kiedy kwitnie handel słabą i tandetną "sztuką".

Komercha, szmira, chałtura.

To jedne z popularniejszych – oczywiście pejoratywnych - określeń, na temat twórczości nastawionej tylko na sprzedaż. Obiekty wytwarzane z takim zamiarem niestety najczęściej nie osiągają pewnej specyficznej głębi, wyrazistości i stylu. Co więcej, nie są też odporne na próbę czasu. W konsekwencji ulegają krótkotrwałym modom i pozbawione są ponadczasowości.

SZTUKA JEST POZAMATERIALNA

Sztuka, która powstaje z głębokiej chęci przekazania czegoś światu jest doskonałym odzwierciedleniem życia, jako takiego. Choć efektem są materialne obiekty, takie, jak obrazy, rzeźby czy instalacje, to są one efektem czegoś nienamacalnego o wartości znacznie wyższej niż samo dzieło. Tym „czymś” mogą być przemyślenia lub przeżycia artysty oraz jego wrażliwość, którą dzieli się ze światem zewnętrznym.

Jonasz Stern, Scena podwodna, 1969, courtesy J.J. Grabscy, (źródło: mocak.pl)

SZTUKA JEST PRZEŻYCIEM WEWNĘTRZNYM

Jest coś jeszcze. Coś, co szczególnie u kolekcjonerów budzi zachwyt. Otóż, przedmioty artystyczne, lub mówiąc więcej, dzieła sztuki są nie tylko zapisem ekspresji samego artysty, ale zawierają one też energię, z której korzystają kolejni ich posiadacze. Pisząc energia, mam na myśli treść danego dzieła, która została w nim utrwalona, a która przez kolejne lata, nawet po śmierci artysty działa lub mówi do odbiorców. Jest to często statyczna zawartość, która dla odbiorcy staje się komunikatem.

Stanisław Fijałkowski, Talmud polski 1988, linoryt

Może to być komunikat estetyczny, sentymentalny czy filozoficzny. Kontemplując sztukę doświadczamy więc czegoś pozamaterialnego. Oczywiście potrzebna jest tutaj otwartość, refleksja i  nasza chęć do takiego postrzegania dzieł sztuki. Choć sama sztuka nie zmienia świata ani nie zapobiega kolejnym wojnom, to jednak uszlachetnia ludzi, zarówno artystów, jak i odbiorców. Dlatego wierzę, że nawet jeśli sztuka coraz szerzej staje się zależna od komercji, w swej istocie nigdy nie straci wartości pozamaterialnej, dopóki będą ludzie, którzy tworzą z potrzeby serca.

~Kamil Szczechowicz

Kamil Szczechowicz

O autorze

Założyciel i właściciel Galerii Hybryda. Sztuką zajmuje się od lat, uczestnicząc w niej jako artysta, kolekcjoner, a także galerzysta. Jest aktywnym badaczem rynku sztuki w Polsce z naciskiem na malarstwo II połowy XX wieku. Za swoją misję uznaje promowanie i zaszczepianie kultury kolekcjonerstwa wśród przedstawicieli młodego pokolenia w Polsce.

Dowiedz się więcej
Bądź na bieżąco i zapisz się na nasz newsletter

DODATKOWO OTRZYMASZ PDF Z TRZEMA RADAMI JAK KUPOWAĆ DZIEŁA SZTUKI