Wiciński - genialny chłopak, który przypomina, że życie jest piękne (część II)

Byłem i widziałem. Jest początek 2023 roku. Płaskorzeźba Wicińskiego na fasadzie kamienicy przy ul. Stachowicza 12 w Krakowie wita przechodniów i mieszkańców już 88 lat. Pociemniała przez te wszystkie lata. Pełna jest zacieków, zabrudzeń i nawarstwień tych wielu dekad. Gdzieniegdzie tylko przebijają się jaśniejsze wybrzuszenia mięśni króla zwierząt. Bo właśnie lew jest tematem, który wziął na warsztat Wiciński na zlecenie architekta Zygmunta Grünberga. Lew ukazany został w ruchu, po dokonaniu skoku, jakby coś właśnie upolował i trwał nadal w jakimś nienaturalnym wyprężeniu. Ciało zwierzęcia jest smukłe, umięśnione i silne. Ogon wygięty w łuk, tylne łapy są wyżej niż przednie.

Kamienica wraz z piękną płaskorzeźbą zostały oficjalnie oddane w 1935 roku. Kto by wtedy pomyślał, że sam architekt Zygmunt Grünberg miał 10 lat później zginąć z obozie koncentracyjnym KL Flossenbürg w Bawarii, a artysta Henryk Wiciński miał przeżyć jeszcze tylko 8 lat.

DOBRY CZAS W ŻYCIU HENRYKA WICIŃSKIEGO

Wróćmy jednak do okresu życia, w którym Henryk, przeżywał być może najpiękniejsze chwile swojego życia. Są lata 30. Kończy się okres jego studiów na Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Zawiązuje się Grupa Krakowska, a Wiciński staje się jej liderem artystycznym. Było to fantastyczne stowarzyszenie artystów, o którym więcej napisałem w artykule "Grupa Krakowska - na czym polega jej fenomen?". Swoją płomiennością Wiciński rozsadza zacofane ramy Akademii. Poza tym otrzymuje niejedno artystyczne zlecenie. Jednym z nich jest wykonanie płaskorzeźby właśnie na fasadę kamienicy przy ul. Stachowicza 12. Inne realizacje możemy oglądać dzisiaj w Krakowie przy alejach Słowackiego 16, gdzie widnieje rzeźba głowy Jaremianki (zdjęcie główne tegoż artykułu). Z kolei przy ulicy Kościuszki 58, nad wejściem znajduje się obszerna płaskorzeźba leżącej kobiety.

Henryk Wiciński w pracowni w Zakopanem

Jak dobre są te lata dla Henryka, świadczą też liczne wystawy. W 1933 roku Grupa Krakowska zrealizowała wystawę w galerii Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie. Następnie w salach Liceum w Krzemieńcu – pod patronatem samego Leona Chwistka ­­­­– w 1934 r. Z kolei w krakowskim Domu Plastyka w lutym 1935 r. ­– z gościnnym udziałem Katarzyny Kobro i Władysława Strzemińskiego.

Rzeźba przedstawiająca głowę Marii Jaremy autorstwa Wicińskiego, Aleje Słowackiego 16 w Krakowie

Żeby tego było mało, w 1934 roku Wiciński wchodzi we współpracę z Józefem Jaremą i współtworzą Teatr Cricot. To właśnie Henryk Wiciński podsuwa awangardową koncepcję, aby Cricot był teatrem plastycznym. Odtąd spektakle to istne nowoczesne zjawiska.

Wiciński - projekt kostiumów do Teatru Cricot - Muzeum Narodowe w Krakowie, źródło: Gazeta Wyborcza

ROZSTANIE, CHOROBA, BIEDA I WOJNA

Niestety, czas dynamicznego rozwoju artystycznego zostaje zaburzony przez chorobę. W 1933 roku stwierdzono u niego przewlekłe niedoleczone zapalenie płuc, przez co jego stan się pogarsza. Do tego rozstali się Marią. Chociaż Henryk bardzo to przeżywa, nie rezygnuje z surowej walki o przetrwanie. Co więcej, jego żarliwość do życia, chęć tworzenia i godność jeszcze bardziej wzrastają. Cechuje go ponadprzeciętna nieustępliwość w twórczym i pełnym przeżywaniu kolejnych lat.

Henryk Wiciński rysunek "Teatr dnia"

Pomimo wielkiego talentu Henrykowi trudno jest zarobić choćby na podstawowe rzeczy, takie jak obiad czy porządne ubranie. Nędza go nie opuszcza. Zimą jest widywany w samej marynarce, owinięty szalem i z beretem naciągniętym na uszy. Problemy zdrowotne zaczynają się pogłębiać. W końcu, dzięki pomocy krakowskiego Związku Plastyków otrzymuje zapomogę finansową, która pozwala mu na leczenie w Zakopanem. Kolejne dwa i pół roku spędza w sanatoriach i wynajmowanych pokojach. Okres ten wypełniony jest rozwojem i pracą. Tworzy małe rzeźby, edukuje się z wiedzy o teatrze, pisze listy i wiersze.

Henryk Wiciński - rysunek, projekt do rzeźby

Kolejne lata idą w zdecydowanie złym kierunku. Wiciński zostaje wykluczony ze Związku Plastyków w Krakowie, na Łobzowskiej w Domu Plastyków Jonasz Stern zostaje aresztowany, a następnie wywieziony do obozu w Berezie Kartuskiej, Grupa Krakowska przestaje istnieć, wybucha wojna, w Łodzi naziści niszczą rzeźby Henryka... Wydaje się, że jedynym jasnym promieniem w tamtym okresie jest nowa miłość Wicińskiego. Tuż po wybuchu wojny, bo w listopadzie 1939, Henryk wyjeżdża do Lwowa. Tam spotyka Nusię - siostrę bliźniaczkę Marii Jaremy. Dwa lata później biorą ślub. Co smutne, niedługo jest im dane cieszyć się wspólnym życiem.

Jeszcze tego samego roku naziści wkraczają do Lwowa, co zmusza ich do ucieczki. Ruszają w stronę rodzinnej miejscowości Nusi – do Starego Sambora – a później do Krakowa. Rodzina Jaremów, która nie zaakceptowała ich małżeństwa, rozdziela ich. Niczym bohater tragiczny, Henryk Wiciński znowu jest sam. Do tego dostaje kolejnego krwotoku. Na szczęście pomaga mu jego siostra Janina, a także Hanna Rudzka Cybisowa. Jej mieszkanie to ostatnie, w jakim przebywa Henryk, zostaje bowiem przewieziony z niego do szpitala św. Łazarza w Krakowie, po tym jak stan jego płuc mocno się pogorszył.  

W tym okresie ma jeszcze kontakt z Marią Jaremą. Pisze listy. Jaremianka tak wspomina po latach:

“W ostatnich tygodniach życia, na łóżku szpitalnym, w gorączce, czując nieodwołane zbliżanie się śmierci, w pośpiechu rzucał jeszcze na papier ostatnie swoje idee. W konstrukcjach rysunkowych znaczył i budował nowy świat sztuki już nie dla siebie, chcąc jeszcze wypowiedzieć to, co mu się z taką siłą narzucało (…). Z rozpaczą mówił: 'w każdym załamaniu kołdry widzę formę.'"

Niedługo potem, 22 stycznia ­1943 r., dostaje krwotoku i umiera. Podobno tuż przed śmiercią wziął w dłoń jedno z jabłek, które jeszcze wczoraj rysował, i tak z nim już pozostał. Jedne z jego ostatnich słów, które przypominają z wielką siłą, jak cenny jest każdy moment, który przeżywamy, napisał właśnie w liście do Jaremianki:

„Życie jest piękne. Sztuka jest wyrazem najradośniejszym. Ja dopiero zaczynałem. Mario, dopiero zaczynałem”.

~Kamil Szczechowicz

Bibliografia:

  • Zbigniew Libera "Krótka historia człowieka swoich czasów"
  • Agnieszka Dauksza "Jaremianka"
  • Agnieszka Dauksza "Wymyślić sztukę na nowo"

Kamil Szczechowicz

O autorze

Założyciel i właściciel Galerii Hybryda. Sztuką zajmuje się od lat, uczestnicząc w niej jako artysta, kolekcjoner, a także galerzysta. Jest aktywnym badaczem rynku sztuki w Polsce z naciskiem na malarstwo II połowy XX wieku. Za swoją misję uznaje promowanie i zaszczepianie kultury kolekcjonerstwa wśród przedstawicieli młodego pokolenia w Polsce.

Dowiedz się więcej
Bądź na bieżąco i zapisz się na nasz newsletter

DODATKOWO OTRZYMASZ PDF Z TRZEMA RADAMI JAK KUPOWAĆ DZIEŁA SZTUKI